Gothic II – Historia

Zaledwie kilka tygodni temu więźniowi z kolonii karnej udało się zniszczyć magiczną Barierę otaczającą Górniczą Dolinę i pokonać potężnego demona. Jednak w chwili swego ostatecznego triumfu, bohater ów został pogrzebany pod lawiną górskich głazów… Teraz, za sprawą zbuntowanego maga, tajemniczego nekromanty imieniem Xardas, bezimienny bohater powraca do świata żywych.

Królestwo w niebezpieczeństwie

Krół Rhobar siedział samotnie w sali tronowej, pogrążony w myślach. Uważnie przyglądał się spoczywającej w jego dłoni bryłce rudy, jakby zauroczony pokrywającymi ją fioletowymi liniami magicznej mocy.

„Na tej rudzie zbudowałem moje królestwo, a gdy jej zabraknie, upadnie i ono. Moje ziemie pogrążają się w chaosie. Jak kraj długi i szeroki, chłopi chwytają za broń, odmawiając płacenia daniny. A ja… ja jestem bezsilny! Zbyt wiele bitew przegrano. Zbyt wielu żołnierzy straciło życie. Moja armia jest już tylko karykaturą swojej dawnej świetności i nie mamy już dość sił, by powstrzymać inwazję orków. Jeśli z Khorinis nie przybędzie następna dostawa rudy, nie przetrwamy kolejnego ataku.”

Rhobar wstał i wolno podszedł do okna. W mieście panowała cisza i spokój, ale wydawało mu się, że gdzieś z oddali dobiega już miarowe dudnienie orkowych kotłów wojennych. Jego wzrok prześliznął się po dachach domów, aż zabłądził na przystań, gdzie cumowała „Esmeralda” – sfatygowany statek kupiecki, jedyny okręt stojący jeszcze na straży królestwa, niedobitek niegdyś potężnej floty. Reszta armady spoczywała gdzieś na dnie oceanu, zatopiona przez potężne galery orków. Król westchnął i spojrzał w stronę wysokich kominów hut żelaza. Od chwili kiedy po raz ostatni widział wydobywający się z nich dym, upłynęły długie dwa tygodnie. Paleniska wygaszono, a wystygłe kominy sterczały ponuro na tle nocnego nieba, przywodząc Rhobarowi na myśl szkielet jego niegdyś niezwyciężonego królestwa. Bez rudy z Khorinis jego armie ponosiły klęskę za klęską. Zbrojownie były już puste, a bez nowych dostaw magicznego surowca, wykuwanie oręża było niemożliwe. Ruda, która była największym skarbem Myrtany, okazała się jej największym przekleństwem. Od niej zależała przyszłość… i całego cywilizowanego świata.

„To ostania chwila na podjęcie decyzji. Pierścień orkowych wojsk jeszcze się nie zamknął. Przy odrobinie szczęścia uda się jeszcze wysłać jakiś podjazd. Teraz albo nigdy… Ale jak? Do takiego przedsięwzięcia trzeba ludzi i oręża, których nie mam. Podjazd nic tu nie da. Potrzebuję rudy!”

Tak oto, spoglądając z góry na stolicę swego królestwa, Rhobar podjął desperacją decyzję.

„Jeśli mój plan zawiedzie, będziemy zgubieni – królestwo legnie w gruzach, przetrwa jedynie w pieśniach i starych kronikach. Ale jeszcze nie jest za późno, a Myrtana jeszcze nie upadła. Jeśli będziemy działać szybko – może się nam udać.

Monarcha otrząsnął się z zadumy i klasnął w dłonie.
Po chwili do sali tronowej wkroczył postawny wojownik. Znać było po nim, że od wielu dni nie zaznał dłuższego odpoczynku. Zdawało się, że na nogach trzyma go już tylko silna wola i żelazna dyscyplina.

– Wasza Wysokość mnie wzywał?
– Lordzie Hagenie, mam dla ciebie misję, od powodzenie której zależy przyszłość naszego królestwa, dlatego nie wolno zawieść!
– Żyję po to, by służyć Waszej Wysokości. Wypełnię to zadanie, choćbym miał przypłacić je życiem.
– Niech więc się stanie… Powierzam ci „Esmeraldę”. Wybierzesz setkę swoich najlepszych ludzi i poprowadzisz ich do Khorinis. Nie wracajcie, póki ładownia statku nie zapełni się rudą! Czas jest na wagę złota, dlatego musicie wyruszyć natychmiast!

Górnicza Dolina Khorinis – dawno już przeminął okres świetności tego niegdyś zasobnego w surowce regionu. Niewolnicy i pospolici przestępcy, uwięzieni za magiczną Barierą, wiedli swój ponury żywot, skazani na dożywotnią pracę przy wydobyciu magicznej rudy.

Jeden dzielny człowiek zdołał jednak zerwać ich okowy. Walcząc o swoją wolność i przetrwanie, zgłębił tajemnice zapomnianych od wieków świątyń, stawił czoła wysłannikowi ciemności i zniszczył Barierę. Dając upust narastającej przez wiele lat wściekłości, więźniowie rzucili się do ucieczki.

Miasto Khorinis nie było przygotowane na taki bieg wydarzeń. Jego mieszkańcy zbyt długo żyli w przeświadczeniu o niezniszczalności magicznego więzienia. Niewielki garnizon strażników nie zdołał przeciwstawić się potężnej fali skazańców. Po kilku krwawych potyczkach wielu więźniów zdołało zbiec z Kolonii, znajdując schronienie w pobliskich lasach, górach i osadach. Coraz częstsze napady, które miały miejsce nawet przy miejskich murach i rosnąca z dnia na dzień bezczelność bandytów, niemal całkowicie sparaliżowały życie w mieście. Co gorsza, część farmerów, rozzłoszczona nieporadnością miejskiej straży, zawarła z uciekinierami umowę. Zbuntowani chłopi przestali płacić daninę na rzecz króla, ochronę swoich farm powierzając najemnikom. Przetrwanie Khorinis zawisło na włosku. Bunt farmerów pozbawił miasto dostaw żywności, a zgromadzone zapasy kurczą się w drastycznym tempie. Władza strażników kończy się na miejskich bramach, a za murami nikt nie może być spokojny o swoje mienie i życie. W Khorinis lada chwila może wybuchnąć wojna domowa…

Ale to jeszcze nie koniec zmartwień. Zło nie zostało pokonane i znów podnosi swój ohydny łeb. Tym razem jednak zamierza raz na zawsze rozprawić się z rodzajem ludzkim, i wydaje się, że nikt nie jest w stanie go powstrzymać… Ale czy na pewno?